Tak się właśnie najczęściej kończą promocję na Steamie. Że mieliśmy nic nie brać, że mamy dużo gier do ogrywania, a potem jakimś cudem zasysa się nowy tytuł. Ostatnio padło na PayDay 2 – gierkę dość świeżą, bo mającą premierę rok temu. Nie graliśmy co prawda w jedynkę, ale dwójkę polecali nam znajomi.
Zresztą z tymi samymi znajomymi potem przemierzaliśmy wirtualny świat gry. Bo warto tutaj zaznaczyć, że PayDay jest nastawiony głównie na wspólną zabawę w co-opie. Idąc dalej w wyjaśnianie – gra to pierwszoosobowa strzelanka, w której chodzi o dokonanie udanego napadu rabunkowego. Oczywiście przeszkadzać nam w tym będzie policja, sterowana za pomocą AI. Pomagać za to mogą albo znajomi – w liczbie maksymalnie trzech, albo także AI.
Twórcy udostępnili do zabawy kilka map i scenariuszy rozgrywających się na nich. I tak może to być klasyczny napad na bank, ale znajdziemy tu również np. kradzież przemycanej broni, przejęcie ładunku narkotyków, „obrobienie” kilku sklepów, akcję w klubie nocnym czy w końcu demolkę w centrum handlowym. Nie, to nie wszystko, a dodatkowo dla chętnych dostępne są DLC. Same scenariusze mogą być jednodniowe lub kilkudniowe. Pierwszy tym jest w zasadzie prosty – cel, skok, ucieczka. Kasa i XP lecą na konto. Drugi typ jest za to ciekawszy – bo stawiane są przed nami kolejne cele. Zabawa jest przez to i dłuższa i trudniejsza.
Właśnie – poziomy trudności. Są bardzo zróżnicowane, przy czym oczywiście im trudniej tym większa nagroda. Niestety z tego co zauważyłem twórcy poszli po najmniejszej linii oporu i jedyne co to zwiększyli liczbę nacierających policjantów. No dobra, czasem pojawiają się też nowe niezniszczalne typy. Niestety, AI jak było kulawe tak zostało. I dotyczy to także naszych pomocników. Co jeszcze ciekawsze, grając z „botem” możemy nieźle kantować, bo jest on nieśmiertelny. Musimy więc nie dać się zabić i wypełnić cel misji.
Właśnie – cele. No bo napad napadem, ale jak to właściwie wygląda. Otóż zaczynamy zazwyczaj od „oceny sytuacji”. Bez masek możemy pokręcić się po okolicy, zobaczyć gdzie jest straż, gdzie kamery. A potem szybka akcja – maski włóż i zneutralizuj przeciwnika. Niektóre misje dodatkowo można robić w trybie”cichym”. Wtedy dobrze jest też nie uruchomić alarmu. Niestety przeciwko nam działają też zakładnicy. Mogą próbować uciekać lub dzwonić po policję. A wszystkich nie skrępujemy. I nie, nie możemy ich zabijać, bo za to tracimy gotówkę.
Gdy już dotrzemy do skarbca, musimy ustawić świder (chyba że mamy inne zabawki pozwalające na dostanie się do środka, np. C4). Wiercenie chwilę trwa, w międzyczasie narzędzie może się przegrzać i trzeba je zrestartować. W praktyce wygląda to więc tak, że jedna osoba odpowiada za świder, a reszta gangu rozstawiona w okolicy broni skarbca. W końcu można wejść do środka, pootwierać skrytki, zebrać do toreb szmal i udać się na miejsce ucieczki. To czasem też jest wyzwaniem, bo z obciążeniem jesteśmy spowolnieni, a snajperów zwykle na ulicy jest sporo.
Po akcji jak wspominałem przyznawana jest kasa i doświadczenie. Dodatkowo losujemy jedną kartę z nagrodą. Szmal oczywiście można spożytkować na nowe zabawki, xp zaś po osiągnięciu nowego levelu pozwoli na rozwijanie umiejętności specjalnych. Bo warto tutaj wspomnieć, że grać możemy jedną z czterech klas postaci. Każda ma swoje unikatowe przedmioty i umiejętności. Dobrze jest więc gdy każdy z ekipy rozwija „swoją”.
Co do minusów – gra jest brzydka. Serio, korzysta z silnika jedynki, ale i ta nie powalała. Wygląda na co najmniej parę lat starszą i do nowości nawet nie ma co równać. Co więcej, jest też nieźle zabugowana. A to dziwne animacje postaci, a to ktoś nas zauważa choć nie ma prawa. O AI już mówiłem. Czasem policja strzela przez pół planszy w głowę, czasem nie może trafić z metra. Do tego mała ilość samych animacji krępowanie zakładnika czy rozstawianie wiertła to jedynie kółeczko postępu na ekranie. Brak jakiejkolwiek ciekawszej wizualizacji.
Mimo wszystko PayDay 2 to tytuł bardzo grywalny – o ile ktoś ma fajną ekipę do grania. Serio, bugi bugami, ale podczas gry śmiechu były ogromne ilości. Z bugów także. Na dłuższą metę tytuł może co prawda nudzić – głównie przez ilość samych map – ale gdy pojawi się w sensownej cenie to na pewno warto się nim zainteresować.