Jak w klatce

podKopulaLubię prozę Kinga i zdecydowanie zgadzam się ze stwierdzeniem, iż „King is King”. Może i nie przeczytałem jeszcze wszystkiego co napisał, ale i tak to co znam do tej pory wystawia mu niezwykle dobre świadectwo. Pod kopułą jest całkiem okazałą książeczką, przynajmniej jeśli idzie o ilość lokacji na Kindlu. Na szczęście pochłania się ją momentalnie.

Założenie jest banalne wręcz i jakże charakterystyczne dla Kinga. Ot w niewielkim miasteczku (oczywiście w Maine) pewnego dnia dochodzi do nietypowego wydarzenia. Mianowicie pojawia się tajemnicza przezroczysta przeszkoda, która izoluje mieszkańców od pozostałej części Stanów Zjednoczonych. Tak, to właśnie tytułowa kopuła. Dalej jest już praktycznie to, co najlepsze.

King znowu wziął na tapetę zwykłych ludzi, mieszkańców i postawił ich przed nietypowym problemem. Można powiedzieć, że wrzucił kilkanaście elementów do jednego wora i zamieszał. Przede wszystkim mamy tutaj co najmniej kilku bohaterów. Choć na pierwszy plan wysuwa się jeden-dwóch, to tak na prawdę śledzimy wydarzenia patrząc oczami kilku z nich.

A dzieje się niemało.

Każda postać to dość spora historia, oni nie żyją od momentu pojawienia się kopuły. Mają swoje – niezwykle rozbudowane – historie, swoje problemy i troski. Mają też swoje przekonania i zdanie na wiele spraw. Dzięki temu czytając książkę ma się wrażenie realności przedstawionego świata. Oczywiście rodzą się przy tym pewne problemy. Przede wszystkim ciężej jest przywiązać się do tak dużej ilości postaci. Niektórym może też nastręczyć pewnych pewności spamiętanie ich.

Drugim zarzutem jest spora „niezmienność” samych postaci. Co to znaczy? Gdy poznajemy nowego bohatera, praktycznie po kilku stronach już wiemy po której „stronie” jest. Od razu czujemy z kim warto nawiązać nić sympatii, a kto będzie „tym złym”. Szkoda że King nie pokusił się o jakieś większe zawirowania w tej kwestii.

A fabuła? Z jednej strony obserwujemy próby dowiedzenia się czym jest tajemnicza kopuła. Oraz, oczywiście, w jaki sposób pozbyć się jej. Z drugiej obserwujemy zachowania ludzi pod nią. Kolejne dni zamknięcia powodują narastanie coraz to nowych problemów oraz zmiany sytuacji panującej w samym mieście. Tutaj należy przyznać, że King świetne zbudował panujący tam nastrój i zachowania negatywnych postaci. Bo jeśli czytając ma się ochotę palnąć „tego złego” w ryj, to o czymś to świadczy.

Oczywiście nie będe tutaj zdradzał samej fabuły, warto jednak zaznaczyć, że końcówka nieco rozczarowuje. To znaczy nie mam nic przeciwko samemu wyjaśnieniu fenomenu kopuły. Chodzi raczej o sposób rozwiązania tego kotła, który powstał pod nią. Oczekiwałem jednak chyba mimo wszystko czegoś innego, bardziej finezyjnego. Cóż.

Mimo to Pod kopułą jest bardzo dobrą książką. I jeśli przymknąć oko na wspomniane niedociągnięcia, dostarczy sporo dobrej zabawy. Jeśli więc nie czytaliście a lubicie analizowanie ludzkich charakterów i zachowań w sytuacjach ekstremalnych – warto.

O Chavez