Tylko sentyment?

mimParę dni temu, Michał „Puszon” Stachyra na fejsa wrzucił zdjęcie, na którym jest razem z prezesem Wydawnictwa MAG. I zaczęły się domysły. Co też planują Fajne RPG w związku z tym spotkaniem. Tajemnica została wyjawiona dzień później, kiedy to w fandomie gruchnęła informacja – reaktywują Magię i Miecz.

Może słowo wyjaśnienia. Magia i Miecz to pismo, które w naszym kraju rozpropagowało gry fabularne. Przez wiele lat ten miesięcznik (czasem dwu-) dostarczał informacji o naszym hobby, pokazywał niejako w jaki sposób w ogóle się w nie bawić. Sam co prawda nie pamiętam samych początków MiM-a, bo „dołączyłem” dopiero w 1998 roku, jednak nawet wtedy czuć było atmosferę „pionierstwa”. RPG to ciągle była ziemia nieznana. Nie każdy miał dostęp do internetu, a nawet jeśli, często barierą był sam język.

Pismo, w którym pojawiały się nie tylko materiały rodzimych autorów, ale także tłumaczenia zagranicznych artykułów, było drogowskazem. Jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało, spełniało swoją misję nie tylko informowania, ale i wychowywania kolejnych młodych rpgowców. Czytając wszystkie materiały człowiek czuł, że tam „po drugiej stronie” siedzą tacy sami zapaleńcy, dla których zabawa ta jest także czymś niesamowitym.

Z czasem RPG było coraz łatwiej dostępne, ludzie materiały wyszukiwali w necie a formuła magazynu „dla początkujących” wydawała się wyczerpać. To plus kilka innych czynników w końcu doprowadziło do zakończenia ukazywania się pisma oraz wycofania się MAG-a z rynku RPG. Nie można więc dziwić się temu, że informacja o „reaktywacji” budzi tyle emocji w środowisku.

Z jednej strony sam pomysł zyskał duże poparcie społeczności. Duża w tym rola pewnie sentymentów – pamiętamy głównie te dobre rzeczy. Dodatkowo wielu starszych stażem graczy wspomina z łezką w oku pismo, przekazując niejako część z tych emocji nowym. To zbudowało pewien kult magazynu. Każdy chciał go przeczytać.

Pojawiły się też – co oczywiste w polskim fandomie – głosy krytyki. Że w XXI wieku idea drukowanego magazynu to przeżytek. Relikt przeszłości. Że sam magazyn miał słabe teksty, które dzisiaj są już zbędne. Wspominają także właśnie o sentymentach – że pamiętamy MiM-a jako bez wad, a tak nie było. No i w końcu koronny argument, podnoszony głównie przez mniej inteligentne osoby – że przecież wszystko jest w necie za free. Tia.

Ale dobra, to nie jest tak, że wszyscy sceptycy się przecież mylą, szczególnie jeśli pomyśleć o tym dłużej. Może wiele osób o tym nie pamięta, ale MiM publikował głównie materiały do gier, które wydawał MAG.Dzisiaj pewnie byśmy go nazwali tubą reklamową. Owszem, inne rzeczy też wchodziły na łamy, jednak proporcje ilościowe były oczywiste. Same materiały też były różne jakościowo. Raz lepsze, raz gorsze. Do tego pismo było – przynajmniej jak wtedy na moją kieszeń nastolatka – drogie. Bywało że musiałem wybierać – dodatek do systemu czy dwa-trzy numery.

Fajne RPG to także wydawca gier, między innymi fabularnych. Stąd też ryzyko, że MiM będzie także teraz „tubą” jest, nawet pomimo obecnych zapewnień, że materiały mają się pojawiać do wszystkich systemów. Nie wiadomo też – póki co – jaka będzie cena pisma. Ba, nie podano praktycznie żadnych informacji. Ani kto będzie pisał, ani co ile będzie się ukazywało. Całość póki co bardziej przypomina teaser – „patrzcie, legenda wraca”. Zagranie na sentymencie.

Ale wiecie co? Ja to kupuję. Nawet jeśli wyjdzie, że miesięcznik będzie po 15-20 złotych. Nawet jeśli redakcja to będzie całkowicie nowa ekipa. Jeśli okaże się, że faktycznie pismo stało się głównie tubą reklamową. A wiecie czemu? Bo RPG to moje hobby. Bo brakuje mi pisma drukowanego, wokół którego można by skupić społeczność. Pisma, które znowu będzie mogło także reklamować RPG i pokazywać ten rodzaj zabawy nowym osobom. Bo pismo w końcu to także redakcja, a więc selekcja materiałów, praca redakcyjna nad nimi, więc – przynajmniej teoretycznie – zapewnienie pewnej jakości, której często brakuje „w necie”.

I dlatego wyczekuję kolejnych informacji o projekcie i ciesze się, że ktoś znowu podjął się trudu wydawania.

O Chavez