Życie bez marzeń jest przerażające – Jacek Gołębiowski
Dzisiaj mocno nietypowo, bo wywiadu żadnego bardzo dawno nie robiłem. Ale że fajną rozrywkę warto promować, tak jak i ludzi za nią odpowiedzialnych, to zapraszam do wywiadu z Jackiem „Darkenem” Gołębiowskim.
Trochę Wolniej: Hej. Na początku dzięki za poświęcenie chwili czasu. Przeglądając Twoje profile na różnych stronach można dojść do wniosku, że jesteś człowiekiem orkiestrą. A kim najbardziej się czujesz? Wydawcą, autorem, fanem, artystą?
Jacek: Hej! To ja dziękuję, że chcesz ze mną rozmawiać. 🙂
Co do tego, kim się czuję, to na pewno nie artystą. Właściwie, to jestem zaskoczony tą propozycją w twoim pytaniu – nigdy nie doszukiwałem się sztuki w tym co robię.
Kocham RPG, jest to moja życiowa miłość. Codziennie prawie cały czas myślę o grach, wydawaniu czy kolejnym pomyśle który mogę zrealizować. Zaczęło się od bycia fanem i poprzez szereg różnych prób stałem się autorem. Pierwsza próba dotyczyła The Shadow of Yesterday, bo stałem się współautorem polskiego wydania, przepisując na nowo większość mechaniki. Potem już wiadomo, Przetrwaliście Zagładę i Opowieści z Karczmy, dwie fabularne gry karciane.
Jednak, gdy wydałem pod logiem Gindie trzecią grę, nie jestem w stanie stwierdzić czy jestem bardziej Wydawcą czy Autorem. Mam naturalną skłonność do autognojenia moich produkcji i nigdy nie jestem do końca z nich zadowolony. Pomaga to niesamowicie w krytycznym spojrzeniu na własne produkty, czego nauczyłem się od dwóch osób – Ignacego Trzewiczka oraz Filipa Łuszczyka.
Wrócę jednak do człowieka orkiestry. Wchodzę obecnie we współpracę z dużą ilością osób, bo zrozumiałem, że jeżeli mam zbudować dobrze działający biznes, muszę znaleźć osoby będące ekspertami tam, gdzie ja jestem nowicjuszem. Pożera to większość pieniędzy, które obecnie otrzymuje, ale znacznie zwiększyło to moje możliwości.
Dlatego poszedłeś „w indie”? Tym właśnie są dla Ciebie te gry? Bo pamiętam, jak ładnych parę lat temu moda na nie wchodziła do Polski i jak odrzuciła mnie lansowana wtedy postawa, że to „coś lepszego od mainstreamu”. Starasz się re-definiować takie skojarzenia? Czy może dzisiaj nie jest to już problemem?
Mam głęboko gdzieś podział Indie-Mainstream. Kiedy testowałem Przetrwaliście Zagładę w pubach podczas spotkań z grami planszowymi, dla tych ludzi ten podział nie istniał. Stosują go obecnie ludzie którzy już są w hobby. Dla tych spoza, jeżeli coś jest działającą, ładnie wyglądającą grą, to po prostu po nią sięgają. Są pewne utarte schematy w RPG które są po prostu przestarzałe. Nie chodzi mi o dajmy na to „MG prowadzi przygodę postaciom graczy a oni się wczuwają”, ale bardziej o brak informacji jak grać w dany tytuł, aby osoba przychodząca z zewnątrz mogła się tego nauczyć. Dalej, grube książki nie zachęcają do zapoznania się z grą. Widzę jak ludzie niechętnie patrzą na instrukcję do planszówek. Chcą grać, a nie oddawać się lekturze. Chcą grać tu i teraz. Nie obchodzą ich żadne wymówki. Do tych ludzi przeznaczam docelowo wszystkie produkty Gindie.
A propo TsoY – wydaje mi się, że przecierałeś niejako nim szlaki. Kolejne produkty szły już nieco innymi drogami, by w końcu wylądować na polakpotrafi.pl. I tutaj chyba przeżyłeś mały szok patrząc na zebraną kwotę?
Tak, dzięki The Shadow of Yesterday (nieśmiało przypomnę, że jest dostępny pdf gry za darmo na tsoy.darken.pl) udało mi się nauczyć pracy z ludźmi, marketingu i tworzenia zasad. Co do S/Lay w/Me w start przed zbiórką miałem wątpliwość, czy zdobędę chociaż te 800 zł. Kiedy zebrałem pierwszego dnia 1260 zł, wiedziałem, że muszę opracować dodatkowe cele do 4000 zł, bo jest możliwość, że sprawy zajdą tak daleko. Więc owszem, szok był. Jednak, kiedy zbiórka stopowała, zawsze zadawałem sobie pytanie „co jeszcze muszę zrobić, aby zebrać więcej pieniędzy”. Konsekwentnie dążę do tego, aby RPG było czymś co mnie utrzyma w życiu, a nie pozostało tylko moim hobby.
Nie boisz się, że gdy będzie to „pełnowymiarowa” praca to stracisz przyjemność z tego co robisz? Plus masz plany na wyjście poza Polski ryneczek, jeśli myślisz o utrzymywaniu się tylko z tego? Czy może to jeszcze za prędko by snuć tak dalekie plany?
Nie, nie boję się. Mogę grać w godzinach pracy i niesamowicie mnie to jara. 🙂
Jeżeli chodzi o wyjście za granicę, to jestem w trakcie załatwiania zagranicznych wydań, więc to już się dzieje. Generalnie staram się, aby mieć jasność co wydam w tym roku, co mniej więcej chce wypuścić w przyszłym i ogólną strategię na 5 lat do przodu. Naprawdę długo analizowałem co mam zrobić ze swoim życiem i o ile zdarzają się jakieś wpadki, to idę do przodu, pomimo wszystkiego. Posiadanie celu naprawdę pomaga.
A możesz zdradzić jakieś plany? Jaki kolejny projekt? Też finansowany społecznie? Może teraz – że tak polecę lokalnym patriotyzmem – przez wspieram.to?
Zacznę od końca – nie wiem czemu miałbym nagle zmieniać platformę, do której ludzie się przyzwyczaili.
Na pewno będę kontynuował linię Opowieści z Karczmy, która otrzyma na Pyrkon minimum 5 dodatków. Zatrudniłem nową osobę której wyłącznym zadaniem jest tworzenie cotygodniowych aktualizacji do gry, więc naprawdę biorę tą sprawę na serio.Co do Planów, to największym projektem jest Kalejdoskop, bezkostkowe RPG zawierające w sobie elementy larpa oraz prawdopodobnie najpiękniejsze ilustracje ze wszystkich wydanych w Polsce RPG, który raz już przedwcześnie ogłosiłem, ale jego rozmach przekroczył moje początkowe postanowienia i zdecydowałem się na zmianę daty na nieokreśloną. Jednak również przedwcześnie zareklamowałem Dogs in the Vineyard, co mnie niezwykle boli, ale trochę przeliczyłem się z tempem – euforia po S/Lay w/Me dała znać o sobie.
Generalnie mam na oku wydanie kilku zagranicznych gier, ale chce od Pyrkonu skupić się na własnych produkcjach.
No mówię, że to tak lokalnie 🙂 A czytając co piszesz – wydaje się, że wbrew temu co niektórzy przewidują, nasz ryneczek gier wcale nie upada i ciekawych projektów, niekoniecznie rozumianych jako „klasyczne RPG”, będzie coraz więcej. A załóżmy, że kompletnie nie mam pojęcia o tytułach indie a w RPG grałem ostatnio w 2 ed. Młotka. Co byś polecił, żeby się nie zniechęcić?
Odniosę się najpierw do upadku. Moim zdaniem, nie jest możliwe utrzymanie firmy wydając normalne RPG tylko na rynku polskim. Nie oznacza to, że ludzie nie mogą tworzyć sami RPG-ów, nie potrzebują do tego wydawnictw – co najwyżej poczekają na to kilka razy dłużej, aż zobaczą zapowiedziany podręcznik. Co do dalszego, nie polecę Ci „Indie” tylko gry, które w moim odczuciu są po prostu dobre: InSpectres (bo szybko się wyjaśnia i gra, tak na 1-2 godzinki), Apocalypse World (jeżeli gram w postapo, to raczej sięgnę tylko po ten tytuł), Dogs in the Vineyard (niby autoreklama, ale kurczę, żadna gra nie zostawiła mnie z takim moralnym karniakiem i to parokrotnie), Psi run (ludzi z amnezją i mocami uciekają przed tajemniczą organizacją) i Machine of Death (towarzyska fabularna gra na kartach, w której jesteśmy zabójcami w świecie, gdzie wiesz jak zginiesz).
Dzięki, na pewno posprawdzam przynajmniej część tych tytułów 🙂 Cóż, zbliżając się powoli ku końcowi wygląda na to, że udało Ci się zrobić z hobby i pasji sposób na życie, pozostaje więc tylko mi pogratulować 🙂 Rozumiem, że wszelka pomoc innych jest zawsze mile widziana? I nie zamykasz się na możliwość wydania gier, stworzonych przez innych?
Do gratulacji jeszcze daleka droga. Z miesiąca na miesiąc wygląda to coraz lepiej, ale ciągle muszę pracować np. na obozach RPG czy jako animator gier planszowych aby mieć stabilny przychód z którego płacę czynsz itp. Takie 4078 zł z jednej gry może i wygląda imponująco, ale od strony kosztowej aż takie piękne nie jest. Polecam rozliczenie twórców Armii Apokalipsy (http://armieapokalipsy.pl/2013/11/ile-wlasciwie-kosztuje-wydawanie-rpg/), które wiernie oddaje obraz wydawania.
Jeżeli chodzi o pomoc, zawsze chętnie wysłucham propozycji, jednak nie gwarantuje, że będę mógł z niej skorzystać. Jeżeli ktoś chce zrecenzować gry Gindie czy zorganizować konkurs, niech wali śmiało do mnie. Jeżeli chodzi o bardziej bezpośrednią pomoc, to potrzebuje ilustratorów, tłumaczy (z angielskiego i na angielski), redaktorów, DTP-owców. Nie przyjmuje do głównych projektów początkujących, ale do pobocznych i wspomagających – owszem. Tak np. zaczęła się współpraca z Jakubem Nowakiem i Łukaszem Prykiem, których poznałem na obozach RPG.
Co do wydania gier innych osób, to przyjmuje wyłącznie projekty fabularnych gier karcianych, ew. gier broszurowych jak S/Lay w/Me. W obu przypadkach piszcie na jacek@darken.pl. Z innymi projektami uderzajcie raczej do FajneRPG np. na adres kontakt@fajnerpg.pl.
I już wszyscy wiedzą gdzie się zgłaszać 🙂 Dzięki raz jeszcze za poświęcenie chwili. Teraz jest odpowiednie miejsce i czas, abyś dodał coś, na co nie pozwoliły słabe pytania 🙂
Tylko jedną rzecz dodam dla czytelników – jeżeli macie jakieś marzenie to nie poddawajcie się. Może nie od razu uda się je zrealizować, ale życie bez marzeń jest przerażające.
Dzięki bardzo za wywiad. 🙂
Opublikuj komentarz