Bardzo lubię wszelkiego rodzaju wariacje znanych tematów. Albo ciekawe nawiązania. Stąd też uwielbiam Gaimana, który często bawi się popkulturowymi kliszami. Chłopcy Jakuba Ćwieka wpisują się w tą konwencję.
Sam pomysł jest banalny wręcz. Każdy chyba zna bajkę o Piotrusiu Panu. Dzwoneczek, Nibylandia, źli piraci. I chęć pozostania wiecznym dzieckiem. Ćwiek poszedł krok dalej. Zastanawialiście się kiedyś, co stało się z dziećmi po odejściu Piotrusia? Oto odpowiedź.
Chłopcy to zbiór siedmiu opowiadań o dalszych losach Dzwoneczka i Zagubionych Chłopców. Może i cała ekipa dorosła, ale na pewno nie dojrzała.
Całość jest kapitalna tak pod względem pomysłów na same opowiadania, jak i samego języka. Niech za rekomendacje świadczy, że całą książkę przeczytałem w parę godzin.
Ćwiek dokonał idealnego pomieszania światu baśni – teraz już dla dorosłych – ze światem realnym. Chłopcy jako gang motocyklistów dowodzony przez Dzwoneczka.
Do tego patent ze skracaniem podróży przez świat równoległy, który zdecydowanie nie należy do przyjaznych.
Warto poświęcić trochę czasu na lekturę. Warto też przypomnieć sobie, jak to samemu było się dzieckiem i czytało o przygodach Piotrusia.
Właśnie dzisiaj przytargałem toto od kumpla, heh
No to warto, lekka ale bardzo fajna lektura 🙂
Mam z autografem 🙂 Ale kurczę, dalej nie umiem do końca sprecyzować swoich uczuć do „Chłopców”. Teraz ostrzę zęby na „Dreszcza” 🙂
To całe „skracanie podróży przez świat równoległy” nieodparcie przypomina mi pomiędzy w książkach Anne McCaffrey.