Militarne fantasy

wegner_opowiesci_PPO Wegnerze słyszałem bardzo dużo dobrego, jednak zawsze jakoś „było coś innego” do przeczytania. Ale jak to powiadają – co się odwlecze – i w końcu na czytnik trafił pierwszy tom opowiadań – „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe”.

Książka to zbiór dziesięciu opowiadań, zebranych w dwie duże grupy – Północ i Południe. Co oczywiście nie dziwi, każda z nich skupia się na danym obszarze. Zaczynamy od poznania Górskiej Straży. Jednostki złożonej z lokalnych mieszkańców – górali. Szósta kompania szóstego pułku, słynne Czerwone Szóstki, dowodzone przez Kennetha-lyw-Darawyta, będzie uczestniczyła w wielu niespodziewanych wydarzeniach.

Gdybym miał jakoś określić styl tych opowiadań, byłoby to chyba militarne fantasy. Otrzymamy historie z codziennego życia – obronę pogranicza, mierzenie się z pradawnymi wierzeniami i legendami. Ale już tutaj widać, że świat wymyślony przez Wegnera jest niezwykle dobrze przemyślany. Spójność i logiczność – tak najkrócej można go opisać. Do tego same opowiadania. Gdy już zdaje się wszystko wyjaśniać, autor potrafi zaskoczyć puentą.

Druga część książki skupia się na południowych terenach. Spotkamy w nich południowego wojownika Issaram. Z jednej strony mamy tereny pustynne, karawany, wszystko mam wrażenie że w klimatach nieco arabskich. Z drugiej – Wegner dorzucił do tego kilkanaście oryginalnych pomysłów na ludy i ich tradycje. Dzięki temu poznamy choćby wspomnianych Issaram – pustynnych wojowników (i wojowniczki) którzy poza własnymi osadami cały czas zakrywają swoje twarze.

Choć podobał mi się górski klimat i polubiłem kompanię, to jednak część „południową” czytałem z większym zapałem. Wegner skupił się na przeżyciach jednego bohatera – jego rozterkach związanych z własną wiarą i światem w jakim się znalazł. Dzięki prostym w zasadzie trikom autor sprawił, że zacząłem przejmować się losem głównego bohatera.

Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe. To bardzo solidna pozycja. Wegner sprawnie operuje słowem, dzięki czemu lektura nie męczy. Do tego widać że autor dobrze czuje się w krótszych formach. Ciekawe historie, często okraszone humorem, czyta się błyskawicznie. Wady? Nie znajdziemy tutaj wyniosłego języka i kilogramów patosu. W zamian dostajemy dobrze spędzony czas nad lekturą.

O Chavez