Restarty restartów

xmen-przyszloscNie przepadam za serią X-Men. Nigdy nie przepadałem, nawet komiksy mnie nie wciągnęły. Seria filmowa z mocno średniej przerodziła się w coś tragicznego, co żal było oglądać. Do restartu z 2011 roku podchodziłem więc jak do jeża i w końcu obejrzeliśmy go dopiero na DVD. A na Przeszłość, która nadejdzie wybraliśmy się do kina.

I to chyba mogło by być całe podsumowanie filmu. Fabułą postanowił zabawić się scenarzysta Simon Kinberg, a za kamerą ponownie stanął Bryan Singer. A jak ona wygląda? Otóż po wydarzenia które ukazane zostały w Pierwszej klasie nastąpiła seria wydarzeń, które doprowadziły do rozpętania wojny między ludźmi a mutantami. W jej efekcie powstała śmiercionośna dla tej drugiej grupy broń – roboty wyczuwające modyfikację genu X.

Na początku jest więc mrocznie i strasznie. Ostatnią szansą wydaje się zmiana biegu wydarzeń. A dokonać tego może Kitty, a przynajmniej poniekąd. Dzięki swoim mocom może przenieś osobowość danej osoby w przeszłość. W ten sposób pozostali mutanci unikają konfrontacji ze Strażnikami. W końcu plan zostaje ustalony – w przeszłość, do roku 1973, zostanie przeniesiony Wolverine, jako jedyny mogący pochwalić się zdolnością szybkiej regeneracji. I zaczyna się zabawa.

Wiem, że są osoby, którym nie podoba się „młoda” obsada. Ja jednak uwielbiam ich. O ile Fassbender jest po prostu dobry (jak zwykle), o tyle McAvoy jest jak dla mnie genialny. Nie wiem czemu, ale idealnie pasuje mi jako młody profesor Charles Xavier. Kilka osób śmiało się, że większość wypowiadanych kwestii jest bardzo podobna, ale mi to kompletnie nie przeszkadza. Ta dwójka aktorów razem w filmie wypada po prostu świetnie.

A jak sam film? Cóż, to kino rozrywkowe. Jest więc dużo akcji, dużo wybuchów, dużo efektów specjalnych. Zdarzyło się kilka dziwnych rozwiązań jeśli idzie o sam scenariusz, ale ok – można to podciągnąć pod komiksową konwencję. A nie przypominam sobie, żeby coś mocno rzucało się w oczy na minus. Bardzo dobrze jest za to poprowadzona narracja. Jest trochę momentów „gadanych”, jednak nie dłużą się one i nie wybijają z rytmu. Mam wrażenie, że pod tym względem wyszło to lepiej niż w Pierwszej klasie.

Tak, Przeszłość, która nadejdzie strasznie mi się spodobała. Są kapitalne wręcz sceny (strażnicy w więzieniu przy wyjściu!), a pozostałe są bardzo dobre. Jeśli nawet ktoś nie jest wielkim fanem serii, to zdecydowanie powinien najpierw zobaczyć (słabszą imo) Pierwszą klasę, a potem najnowszą odsłonę. Cóż, pozostaje czekać na trzecią część.

O Chavez