Czy lubimy się skradać?

thiefNa dniach – bo część osób już pewnie ma – pojawia się nowa część serii Thief. Po trzeciej odsłonie z 2004 roku w końcu doczekaliśmy się rebootu serii. Producenci i wydawca zasypują nas powoli filmikami, a mnie naszło na zastanawianie się. Czemu tak na niego czekamy?

Pamiętam, że o Thief usłyszałem w 1999 roku. I to bardzo dobre określenie, bo mój ówczesny komputer mógł jedynie pomarzyć o odpaleniu go. Z grą zapoznawałem się więc w sposób korespondencyjny. Niestety nie miałem jeszcze wtedy internetu, ale nawet gdyby – jakoś youTube nie chciał się załadować żeby obejrzeć gameplaye. Pozostawała się prasa i ewentualni znajomi. A jedni i drudzy chwalili. I to bardzo. Czemu?

Cóż, jeśli dobrze się orientuję, Thief był albo pierwszą, albo jedną z pierwszych gier „skradankowych”. Czyli po wszelkiego rodzaju strzelakach, gdzie radośnie parło się do przodu z wciśniętym klawiszem myszy – tutaj taki numer nie przejdzie. Pamiętam, że grę pierwszy raz na żywo zobaczyłem u znajomego i mnie odrzuciła. Odbiłem się jak piłeczka i więcej już nie chciałem. Dziwiłem się przy tym, czemu gra wywoływała taką sensację. Byłą ponura, brzydka, nudna i trudna. Na tyle mnie niechęciła, że nawet nie zagłębiałem się w fabułę.

Nic więc dziwnego, że premiera drugiej części nie wbudziła mojego zainteresowania. Dopiero po jakimś czasie  udało mi się pożyczyć grę i ograć już na swoim kompie (który w międzyczasie doczekał się ulepszenia). Odniosłem wrażenie, że gra niewiele się zmieniła. Nieco lepsza grafika, ale dalej szaro, buro i ponuro. No i trudno, a ze względu na wiek moja słaba znajomość języka nie ułatwiała sprawy. Pamiętam jednak jakieś zalążki fabuł. Graliśmy złodziejem, który okradał mieszkańców miasta. Mieliśmy przy tym zachowywać się jak najciszej i nie dać się zauważyć.

Z perspektywy czasu faktycznie ciężko nie docenić ilości nowinek, jakie pojawiły się w grze. To, że najnowsza Lara ma łuk z różnymi strzałami to dla nas coś normalnego. A wydaje mi się, że to właśnie Thief zapoczątkował to. To tam musiałem strzelać strzałą wodną w lampę, aby ją zgasić. Następnie wklejony w cień przy ścianie powoli mijałem strażnika by… najczęściej popełnić jakiś inny błąd i zaczynać poziom od początku. Ówczesny mój wiek i wrodzony antytalent manualny spowodowały, że gry oczywiście nie ukończyłem. I trzymałem się z daleka od trójki.

A teraz mamy reboot. Filmiki pokazują, że twórcy oczywiście nie odeszli od swoich kluczowych założeń. Całość została za to dopieszczona pod względami graficznymi. Wszystko wskazuje na to, że znowu będzie ponuro i „ciężko”. Wariacja na temat wiktoriańskiej Anglii połączonej ze steampunkiem- to chyba pierwsze przychodzi mi na myśl. Zresztą pamiętam głosy gdy pojawiły się pierwsze trailery. Że Thief to zrzynka z Dishonored. Tia.

Wracając do tematu – mam pewne obawy, czy gra ciągle będzie tak wymagająca jak poprzedniczki. Pomijam fakt, że sam jestem nieco starszy i sporo tytułów mam „za sobą”. Jednak jest pewna tendencja wśród nowych gier, że są one upraszczane. Rozbudowane mechanizmy QTE, regenerujące się życie, częste „autosejwy”. Wszystko, byle tylko gracz mógł przejść dany etap i grać dalej. A mam wrażenie, że wyzwanie i poziom trudności to było coś, co przyciągało fanów do tej serii. Ok, ja może jakimś wielkim entuzjastą nie jestem, ale mam szczerą nadzieję, że twórcy nie poszli na łatwiznę.

I gdy tak o tym rozmyślałem, youTube dał mi odpowiedź. Filmik reklamowy, w którym krok po kroku wyjaśniane jest, jak z nowego Thiefa zrobić „starego”. Wygląda więc na to, że autorzy „pogodzili” dwie generacje graczy. Z jednej strony mamy tytuł przygotowany pod casuala, gdzie jest dużo uproszczeń. Z drugiej zaś, w opcjach mamy taką mnogość, że możemy sami „przywrócić” zachowanie pierwowzoru. Ba, z tego co widziałem, są za to jakieś dodatkowe punkty na liście najlepszych.

Wyszedł wpis nieco wspominkowo życzeniowy, ale cóż poradzić. Fajnie, że legenda powraca i nowi gracze mogą obcować niejako z klasyką. Mam nadzieję, że będzie to powrót z tarczą, a nie na niej. Tak, nawet pomimo ocen, jakie gra uzyskuje w różnych serwisach. A sam pewnie poczekam, aż gra nieco stanieje. Albo może w końcu się wezmę i ukończę jakąś starszą część, którą można dostać dzisiaj praktycznie za grosze.

Tagi:

O Chavez