Kultura piwa

2013-09-27 18.56.52Zacznę może od tego, że w tym wpisie – nieco odmiennym od tego co zwykle pojawia się na blogu – będzie mowa o piwie. Nie mam pojęcia jak wyglądają nasze dziwne przepisy o zapobieganiu alkoholizmowi (czy jak to się tam ładnie nazywa), stąd od razu ostrzegam, że żeby pić piwo trzeba być pełnoletnim. A najlepiej to pić je tylko w parzyste niedziele po 23. Ot taki lokalny folklor.

I po tym przydługim wstępie mogę przejść do rzeczy – czyli będzie o piciu piwa, ale od początku. Za dzieciaka, nie mam pojęcia ile lat mogłem mieć, rodzice przy okazji jakiejś tam imprezy dali mi posmakować piwa. Efekt tego był taki, że praktycznie do liceum temat ten dla mnie nie istniał. Gorzkie nie wiadomo co, tragiczne w smaku. W liceum było już nieco inaczej, bo nagle się okazało że tak tragicznie nie jest, a znajomi wyglądający na pełnoletnich byli dość pomocni w pozyskaniu surowca. Wtedy piwo stanowiło głównie środek zaspokajający pragnienie. Szczerze mówiąc nie kojarzę by ktoś z bliższych znajomych się nim upijał.

SAMSUNGW każdym razie – czasy około licealne i wczesno-studenckie charakteryzowały się częstymi wypadami na piwo. Przy czym warto tutaj na chwilę przystanąć i wspomnieć o samym trunku. Z początku były to tanie stany średnie i szybko metodą prób i błędów uznaliśmy, że Tyskie jest całkiem spoko. Wiele piw za to było nawet dla nas – nastolatków – bardzo nie spoko. Do dziś pamiętam jak wylewaliśmy Harnasia za sklepem. Potem gdy człowiek poszedł na studia to stwierdził, że wypada teraz pić już coś nieco lepszego. W moim wypadku był to Heineken.

Już powoli zmierzam do sedna. Podejrzewam, że po dziś dzień piłbym popularnego Henia pomieszanego czasem z jakimś Okocimiem gdyby nie znajomi z pracy którzy kiedyś napomknęli, że w zasadzie to poza piwami z ogromnych koncernów całkiem nieźle rozwija się u nas gałąź mniejszych browarów. Tak poznałem Ciechana i Kormorana. I żeby była jasność – nie uważam się za specjalistę czy wielkiego znawcę. Niedoścignionym wzorem jest dla mnie fenomenalny Tomasz Kopyra. Przy czym „goni” go także Piwolog, czyli Marcin Stefaniak, który dodatkowo jest ze Szczecina i jest prezesem Zachodniopomorskiego Oddziału Terenowego Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych. Ale.

2013-08-09 18.54.54Gdy dzisiaj ktoś mówi, że chciałby wyskoczyć na piwo. Albo żeby pójść do pubu na piwo. Albo że szykuje się fajna impreza i będzie browar. Często wtedy pada moje sakramentalne pytanie, czy będzie piwo. I nie mam na myśli tutaj tego, co serwują koncerny. Należy się też nieco słowa wyjaśnienia. Nie jest to oznaka snobizmu. Nie jest to też oznaka wywyższania się, bo o – patrzcie, ja nie pijam tego co plebs. Pytam z zupełnie przyziemnego powodu, mianowicie piwo koncernowe nie każdemu smakuje. Tutaj należy się też parę słów o nim samym. Otóż przeważająca większość piw, jakie można kupić na naszych sklepowych półkach, to tak zwany międzynarodowy lager. Charakteryzuje się on tym, że jest niezwykle jasny, dość mocno gazowany, ale przy tym kompletnie pozbawiony smaku i charakteru.

2014-02-13 19.32.31Takie podejście ma oczywiście swoje ekonomiczne uzasadnienie. Duże koncerny, co naturalne, produkują duże ilości piwa. Normalne jest zatem to, że ze swoim produktem chcą trafić do jak największej ilości odbiorców. Stąd właśnie przez lata obserwowania wyników sprzedaży i tego, jakie piwa są kupowane, powstał właśnie wspomniany lager. Piwo, które w teorii ma trafić w gusta większości. I teraz – jeśli kupujesz Lecha, Tyskie czy podobne i smakuje ci ono, lubisz to co oferuje – teoretycznie wszystko jest ok. W końcu każdy pije to co lubi, prawda?

Czemu więc tylko „teoretycznie”? Bo większość z kupujących piwa zna tylko i wyłącznie tego lagera, serwowanego z różnych koncernów. Ciężko więc tak na prawdę powiedzieć, czy taka osoba faktycznie lubi tego typu piwo, czy po prostu nie zna żadnego innego. Strasznie spodobała mi się wypowiedź wspomnianego już Kopyra, która brzmiała mniej więcej tak – nie ma ludzi nie lubiących piwa. Są tylko tacy, którzy jeszcze nie odnaleźli swojego. I pod tym się podpisuję wszystkimi kończynami. Na świecie są setki różnego rodzaju piw. Podejrzewam, że gdyby pić jedno piwo dziennie to nie starczyło by i tak nam życia, by posmakować każde. Tymczasem u nas ludzie całe życie piją Tyskie mówiąc, że im smakuje. No fajnie, smakuje, ale ile innych rodzajów piw piłeś?

2013-08-24 10.30.58Uff, trochę mi się rozpisało, ale wszystko to sprowadza się dalej do jednego. Pytanie o to jakie piwo ma się pojawić na imprezie dla niektórych jest niezwykle istotne. Jasne, jedni będą pić jak najmocniejsze byle tylko dowalić się procentami. Ale serio są ludzie którzy szukają w piwie czegoś więcej. Dla których liczy się kilkanaście czynników, wpływających na odczucia podczas picia. I nawet nie chodzi o to, że każdy musi od razu wiedzieć co to jest DMS czy brzeczka. I ja wiem, że piwa z mniejszych browarów są droższe. Ale serio – dajcie i im i sobie szansę. Bo może marnujecie czas na picie czegoś, co wcale wam nie smakuje?

Tagi:

O Chavez