Historyczny pirat

piraci-polnocyJakoś tak do tej pory z twórczością Dariusza Domagalskiego było mi nie do końca po drodze. Bardzo za to lubiłem jego felietony, które ukazywały się w SFFiH. W końcu jednak gdy ukazali się Piraci Północy. Bractwo – postanowiłem nadrobić zaległości.

Zacznę od tego, że lubię wszelkiego rodzaju książki nawiązujące do bogatej historii naszego regionu, a tak jest w tym właśnie przypadku. Późne średniowiecze i początek końca panowania Hanzy jest niezwykle wdzięcznym tematem. Do tego dochodzi wojna między Danią i Szwecją. No i Krzyżacy, przewijający się w tle. W to wszystko Domagalski wrzuca bohaterów. I to właśnie nie jednego, a całą gromadkę, których to akcja toczy się równolegle. Z początku ciężko przez to przywiązać się do nich – jest ich po prostu zbyt dużo. Na to dodatkowo nakłada się duża liczba faktów historycznych przekazywana przez autora.

Opis życia na statu, uzbrojenia czy zachowań – wszystko to opracowano bardzo starannie i widać  że Domagalski jest chyba miłośnikiem tematu. A tam gdzie nie starcza miejsca na fabularne wyjaśnienia, umieszcza liczne przypisy. Dzięki temu wszystkiemu sama książka wydaje się niezwykle lekka i przyjemna w czytaniu.

O co chodzi w samej fabule? O politykę. Hanza zaczyna tracić wpływy na Morzu Bałtyckim. Wojna między państwami wymaga opowiedzenia się po jednej ze stron, co może okazać się tragiczne w skutkach. Do tego na Bałtyku – poza okolicznymi książętami rabującymi szlaki kupieckie – pojawiają się także nowi piraci. A dodatkowo na to wszystko nakładają się prywatne sprawy bohaterów. Dzieje się więc całkiem sporo. Zresztą czytając pierwszy tom miałem wrażenie że służy on właśnie głównie przedstawieniu bohaterów i zawiązaniu akcji.

Wspomniana na początku mnogość postaci wraz z biegiem fabuły wyklaruje nam kilku liderów, wokół których zaczyna toczyć się historia. A wszelkie długie wstępy służą właśnie nawiązaniu nici zrozumienia dla ich działań, okazania sympatii. I pod tym względem Domagalskiemu udało się. Nie oznacza to oczywiście, że – jak w końcu przystało na książkę przygodową – nie ma w niej akcji. Potyczki morskie i pojedynki to w końcu codzienne życie w tamtym czasie. Tutaj autor także nie zawodzi – język jest plastyczny a akcja nie traci tempa.

Nie jest to książka idealna niestety. Bo akcja akcją, ale momentami faktycznie były fragmenty przegadane, jakby wstawione na siłę po to, by umotywować dodatkowo jakieś zachowanie. Nie było to strasznie przeszkadzające w samej lekturze, ot takie zupełnie subiektywne odczucie. Nie żebym w ogóle chciał usunąć opisy czy dialogi nie związane z samą walką. Po prostu czasem nieco bym je skrócił, żeby podkręcić tempo.

Tak, czekam na tom drugi. Jestem ciekaw jak dalej rozwinie się fabuła, która bardzo przyjemnie została zawiązana. Plus na prawdę ja lubię czytać o tamtym okresie, szczególnie właśnie o Hanzie. Stąd mam nadzieję, że Dariusz kończy już pracę nad tomem drugim.

O Chavez