KGB #4 – Hard/Easy

KGB4Dogorywający nieco KGB doczekał się mimo wszystko czwartej edycji. A temat jest co najmniej zacny, bo brzmi Hard/Easy.

A teraz tak uczciwie, z ręką na sercu. Ile razy chcieliście piznąć pada/myszkę/klawiaturę w ścianę a konsolę/kompa za okno? Bo mi się zdarzało. Z wiekiem nieco to przeszło, a teraz praktycznie tylko multi zmusza mnie do wyłączenia gry. I mam wrażenie, że nie jestem odosobniony.

No bo pomyślcie. Nie mam nic przeciwko temu, że przegrywam. Ok, komp jest lepszy, inny gracz ma więcej czasu żeby trenować skilla. Takie podejście jest dla mnie jak najbardziej ok i zrozumiałem. Szczególnie, że nie uważam siebie za jakiegoś pro gracza. Wkurza mnie jednak coś zupełnie innego.

Mamy sobie gierkę, tryb single player. Ot, jakaś kampania, fabula leci w najlepsze. I człowiek zaczyna dopasowywanie. Jaki by tu tryb wybrać. Wrodzona duma nie pozwala wybrać nic poniżej „ubermasterofflamaster”. Lecimy. Parę minut i zgon. Albo ściana. Po parunastu próbach wracamy do „normal” albo i niżej. A czemu? Bo komputer oszukuje.

Tak tak, sami zwróćcie na to uwagę. Co zmienia poziom trudności w grze? W ogromnej ilości przypadków komputerowy przeciwnik wcale nie jest sprytniejszy czy „mądrzejszy”. Nie zaczyna nagle stosować genialnych taktyk (no, może w szachach). On po prostu zaczyna oszukiwać. A to już na początku gry posiada wszystkie budynki maksymalnie rozwinięte. A to nieskończone ilości surowców. Albo staje się nieśmiertelny.

Nie pamiętam już tytułu, ale pamiętam grę, w której po zmianie poziomu na „hard” aby zabić przeciwnika trzeba było mu wpakować dwa albo trzy headshoty. My za to byliśmy nie dość że praktycznie automatycznie trafiani, to jeszcze padaliśmy po jednym strzale. A ilość wszelkich znajdziek ograniczono do minimum. Są też sytuacje, jak ta opisywana przy okazji recenzji mobilnej Fify. Gdy komputer musi „spełnić założenia”. I tak nagnie rozgrywkę, by dopiąć swego.

I jak grać? Gry same zmuszają nas do obniżania poziomu trudności. Albo oszukiwania. Bo gdy trafiamy na takie „ściany”, to odechciewa się grać. Bo wtedy odczuwamy, że jesteśmy robieni w jajo. Że twórcom nie chciało się wysilić.

I dlatego lubię grać na normalnym poziomie. Albo nawet niżej. Bo zamiast kopać się z koniem chcę się dobrze bawić. A często po prostu poznawać fantastyczne historie. A blokery? Choćby GTA5 nie ma poziomu trudności. Gdy jakaś misja sprawia nam za dużo problemu, możemy ją „skipnąć”. I bardzo podoba mi się taka opcja. Bo nawet osoby upośledzone manualnie jak ja, mają szansę dobrze się bawić.

A multi? A multi to już zupełnie inny temat. I okazja na kolejny wpis.

Tagi:

O Chavez