Jeszcze w poprzedniej epoce grałem w Tomb Raidera. Potem w drugą część. Obie utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie są to tytuły dla mnie. Nawet próba oswojenia się z Underworldem nic nie dała. Przerysowana postać Lary nie trafiła do mnie. A jak jest w najnowszej części?
Informacje o grze śledziłem od jakiegoś już czasu. Bardzo zainteresował mnie fakt restartu serii. Zresztą pisałem o tym przy okazji marcowej zaGRYchy.
Co prawda do ukończenia gry jeszcze mi trochę zostało, jednak po spędzonym z Larą czasie mogę już nieco powiedzieć.
Przede wszystkim nie jest to sandbox w klasycznym znaczeniu. To dalej liniowa gra, w której po prostu udostępniono nieco większe obszary terenu do zwiedzania. Co jakiś czas znajdziemy obóz, w którym możemy rozwijać umiejętności i modyfikować broń.
Jak mówiłem, jest to restart serii. Lara ma tutaj młodą i na początku gry jest „zwyczajną” dziewczyną. Płynąc z ekspedycją naukową poszukującą zaginionej cywilizacji trafia na sztorm, który zatapia statek.
I tak zaczyna się gra, której celem jest odnalezienie reszty załogi i uratowanie się z wyspy. No i poznanie jej sekretów.
Na wielki plus zaliczyć można całą oprawę graficzną i samą postać Lary. W końcu wygląda normalnie, bez komicznie wielkich cycków.
Jeśli miałbym jakoś określić nowego Tomb Raidera, to najbliżej mu chyba do interaktywnej opowieści. Jest tutaj bardzo dużo elementów oskryptowanych, podczas których jedyne co to musimy wciskać odpowiednie klawisze.
Nie zabrakło przy tym elementów wspinaczkowych, przeszukiwania jaskiń czy walki z wrogami.
Twórcy idealnie wyważyli wszystkie te elementy i decyzja, by „urealnić” serię była dobrym krokiem. Gra ma niesamowitą grywalność.
Osobną sprawą jest polskie wydanie. Na ogół starczają mi napisy. Tym razem mamy dubbing. Na szczęście Karolina Gorczyca jako Lara wypada bardzo dobrze, a i pozostali aktorzy nie kują w uszy.
Pomimo wszystko, Tomb Raider nie jest pozbawiony wad. Jedna sprawa to „przeobrażenie” Lary. Gdy na początku płacze nad zabitym jeleniem, by za chwilę mordować ludzi bez mrugnięcia. Rozumiem, że gra musi zachować pewną dynamikę. Jednak – jak dla mnie – „przeskok” nastąpił zbyt szybko.
Nie jest to też tytuł ukazujący przemiany psychiczne głównej bohaterki po rozbiciu się na wyspie.
Druga sprawa to ograniczenia świata. Nie przeszkadza mi liniowość. Jeśli jednak twórcy udostępniają mi możliwość swobodnego poruszania się po pewnych obszarach, to niech nie ograniczają mnie w tym.
Tutaj tymczasem jest tak, że nie zrobimy tego, czego nie chcą twórcy. Czyli na przykład na budynek wskoczymy tylko z jednej strony. A na niektóre wcale. W praktyce często sprowadza się to do wciśnięcia klawisza „q” – instynktu przetrwania. Podświetla on elementy w grze, z którymi możemy wejść w interakcję.
I co z tego, można zapytać. Tomb Raider w najnowszej odsłonie to bardzo wciągający i grywalny tytuł. Fani „starej Lary” mogą czuć się zawiedzeni. Ja nie byłem, gra za to wciągnęła mnie niesamowicie.
A został mi do ogrania jeszcze cały multiplayer. O którym napiszę pewnie po spędzeniu tam wielu godzin.
Ale – nawet dla samego singla, dla świetnych przerywników i grywalności – warto dać szansę nowej Larze.
Widzę, że też zauważyłeś szybki przeskok w osobowości Lary. Gra jest fajna, ale mało w niej Tomb Raidera. Gra ma się nijak do poprzednich w serii – jak dla mnie za dużo strzelania. Za to poziom trudności wreszcie mnie nie wycina.
No ja fanem poprzednich części akurat nie byłem 🙂