KB RPG#8: Marzy mi się…

Najnowszą edycję prowadzi Paladyn, ale to Seji ukradł mi literki. Czemu? Bo mamy dość zbliżone marzenia RPGowe. Kiedyś, chyba we wstępniaku do któregoś Gwiezdnego Pirata, Ignacy Trzewiczek cieszył się, że wszystko idzie dobrze. Że najwidoczniej wszystkie internetowe mendy wyzdychały. I takie to właśnie mam marzenie. I to w zasadzie tyle, bardziej zainteresowanych zapraszam do poczytania o tym, dlaczego tak mi się marzy.

W środowisku internetowym związanym z grami fabularnymi przebywam praktycznie od momentu posiadania w domu własnego łącza. 2003? 2002? Jakoś tak – przy czym raczej 2003. Z początku były to głównie kanały IRCowe, które dobrze wspominam. Było parę PbMów, nieco stronek prowadzonych przez pojedyncze osoby. Na większe serwisy trafiłem dopiero w początku 2005 roku. Szeregi redakcji serwisu Poltergeist zasiliłem z końcem wspomnianego roku. Można powiedzieć, że dość aktywnie od pięciu lat śledzę sobie poczynania e-fandomu. I powiem krótko – ręce opadają (żeby nie powiedzieć dosadniej).

Nie wiem, RPG jest dla mnie hobby. Poniekąd informatyka także, przy czym z niej udaje mi się utrzymać. Hobby to chyba coś, co się lubi robić. Coś, co robi się dla samej frajdy. Jasne, miło jest uzyskiwać jakiś odzew – czy finansowy, czy w postaci komentarzy. Ale chyba głównie chodzi w tym wszystkim o to, że robi się to dlatego, że się lubi. A tymczasem w e-fandomie zauważam tendencję zupełnie inną. Robię coś, więc należą mi się pochwały. Reszta odwala kichę, ja robię zajebiście.

Nie wiem, może to już idzie mi starość, ale jak widzę takie mendy internetowe, których celem istnienia wydaje się trucie dupy wszystkim w pobliżu i pokazywanie własnej zajebistości – to jestem za cenzurowanym dostępem do netu. Tak, wiem, wpisuje się w definicje. Cóż, ja tam mam zajebiste życie poza RPGowe i średnio mnie interesuje zdanie innych na własny temat.

Ciekawe, czy kiedykolwiek wchodząc na forum/czytając komentarze doczekam się odrobiny kultury i wyrozumiałości. Zrozumienia i schowania ego w kieszeń (u niektórych – do piwnicy). Kiedyś było inaczej. Też bywały flejmy i wojenki, ale było inaczej. Nie było chyba tylu napalonych nastolatków, albo wannabe autorytetów/dziennikarzy. A dziś? Licealista w e-fandomie jest przyszłym noblistą, a student wybitnym specjalistą. Tia. „A robić nie ma komu”. Fajnie, że zostało jeszcze trochę osób, z którymi da się normalnie pogadać.

Tagi: ,

O Chavez