KB RPG#2: Wygrzebańcy

carnivalTym razem tematem w Karnawale rzucił Neurocide. Muszę przyznać, że długo zastanawiałem się co opisać (pomijam zastanawianie się, kiedy znajdę na to trochę czasu). Cóż, nie jestem jakimś 'dinozaurem RPG’, nie bawię się w to od zarania dziejów. Moja biblioteczka nie jest przesadnie imponująca i raczej nie znajdują się w niej 'białe kruki’. Idąc za radą wybrałem cztery tytuły, z których po jakimś czasie zostały dwa.

Oto Earthdawn: Przebudzenie ziemi.

earthdawn

Swego czasu popełniłem już parę tekstów tak o jak i do systemu. Niewykluczone więc, że tutaj powiele informacje już napisane (tutaj pierwszy opis systemu, a tutaj drugi).

Mój egzemplarz gry wydanej na zachodzie w 1993 roku jest pierwszym rzutem polskojęzycznym, wprost z pięknego roku 1998. Twarda lakierowana okładka, czarno-białe strony i parę kolorowych wkładek. No i 336 stron. Niestety po tylu latach użytkowania widać na nim ślady zużycia. Czałe szczęście szycie jeszcze trzyma i kartki nie latają luzem.

Sam system utrzymany jest w konwencji heroic fantasy. Przy czym nie do końca w taki sposób, jak to miejsce choćby w Zapomnianych Krainach. W Barsawii – krainie gdzie domyślnie rozgrywa się akcja – każda osoba inteligentna określana jest mianem Dawcy Imion. Jednak tylko nieliczni mogą korzystać z wszechograniającej magii – nazwano ich Adeptami. Żeby nie było zbyt różowo, świat gry dopiero co przeszedł całkowite zniszczenie podczas Pogromu – okresu, w którym potężne (te mniej też) istoty z przestrzeni astralnej zwane Horrorami przedostały się do Barsawii i siały spustoszenie.

Ludzie (i inne rasy, bo tych jest łącznie osiem i nie są to tylko i wyłącznie różne odmiany elfów) wiedzieli jednak o Pogromie prędzej. Założone zostało państwo Thery (antagonistyczne do głównego krasnoludzkiego państwa działającego w Barsawii – Throalu) które opracowywało metody ochrony przed całkowitą zagładą. Powstały projekty kaerów i cytadel, które to – niczym bunkry – zgromadziły w swoich trzewiach ludność. Trwali w zamknięciu ponad 400 lat, aż wysoki poziom magii, który umożliwił stworom wdarcie się do świata, opadł. Oczywiście świat po ich wizycie zmienił się nie do poznania – pod tym względem ED można zakwalifikować do systemów post-apo.

Mechanika gry jest silnie związana ze światem. BG podczas rozgrywki operują w zwykłych rozmowach terminami mechaniki (kręgi, poziomy, dyscypliny, karma, talenty). Sprawia to bardzo dobre wrażenie i pomaga graczom w lepsze 'wejście’ w świat gry. Sam rdzeń testów jest banalnie prosty – na podstawie współczynników (najczęściej jest to cecha + talen) wyliczany jest poziom, wg którego dobiera się kostki. Następnie w rzucie należy wyrzucić więcej niż określony poziom trudności (czasem jest on określany na podstawie obrony przeciwnika, np. podczas walki). Na wspomnianych talentach bazują dyscypliny – są to specjalne zdolności, dostępne na różnych kręgach dyscyplin, które można wykupywać i rozwijać. Stanowią one o odrębności poszczególnych dyscyplin i świetnie wspomagają konwencję (choćby łucznik, który może tworzyć łuk z powietrza i strzelać takowymi strzałami, zadając przy tym normalne obrażenia). Wracając do kostek – oczywiście wyszucenie maksymalnej liczby oczek pozwala na przerzut i zsumowanie wyniku. Do niektórych czynności, dzięki talentom, można także dorzucić kostkę karmy, inna dla każdej rasy.

Jako że świat wypełniony jest wprost magią, stanowi ona istotne zagadnienie w grze. Wszystko posiada swój odpowiednik w przestrzeni astralnej, magicznym odbiciu świata rzeczywistego, miejscu, gdzie po Pogromie często dominują Horrory. Wszystkie specjalne moce Adeptów powiązane są właśnie z magią. Ta posiada wzorce, z których można tkać wzorce i potem wykorzystywać, używając talentu bądź rzucając czary. Ogólnie mówiąc – magia została pomyslana jak na ówczesne czasy w sposób dość niestandardowy. Dodatkowo, rzucając magię trzeba 'oczyszczać’ energię, gdyż ta została splugawiona podczas Pogromu. Kto tego nie zrobi, musi się liczyć z negatywnymi konsekwencjami.

Poza magią ciekawie zaprezentowano także rasy. Jak wspominałem, jest ich osiem. Żeby było zabawniej, w Barsawii nie dominują ludzie, tylko krasnoludy. Poza tymi dwiema rasami, zrehabilitowano orki i trolle, które stały się stronami grywalnymi, niezwiązanymi 'ze złem i mrokiem’. Do tego dochodzą trzy zupełnie oryginalne rasy. Obsydianie (Obsydianinowie? Obsydianowie?) – ponad dwumetrowe humanoidy zbudowane z kamienia. Wietrzniaki – małe latające istoty (kojarzą mi się z kenderami z DragonLance). T`skrangi – jaszczuropodone istoty, głównie związane z wodą (aczkolwiek nie tylko).

ed-kolekcja

Oczywiście Earthdawn nie jest pozbawiony wad. Jedni zarzucają mu zbyt dużą ilość różnych kostek stosowanych podczas gry. Fakt, system korzysta ze wszystkich podstawowych siedmiu kształtów. Dodatkowo, sama mechanika jest ponoć niezbalansowana. Cóż, nie wiem, my podczas sesji tego nie odczuliśmy. Dodatkowo wspiera ona schemat 'od-zera-do-bohatera’, czyli zaczynamy jako postać o małych możliwościach, by z biegiem czasu osiągnąć status herosa. I na koniec wady dnia dzisiejszego – pierwsza edycja wydana w Polsce jest martwa. Obecnie wydawana jest edycja trzecia, ale niezbyt widzę jej wydanie w rodzimym języku. Po drugie, system jest schematyczny jeśli idzie o założenia. Nie znajdziemy tutaj innowacyjnych rozwiązań znanych z innych gier (poza wspomnianym zgraniem świata z mechaniką) – nie ma nic o teoriach RPG, o innowacyjnym podziale ról poza schemat gracz-mistrz. To typowe RPG w starym dobrym stylu.

Czemu więc wybrałem ten system do opisywania? Bo ma niesamowity świat, bo świetnie wspominam wszystkie sesje jakie w nim mistrzowałem. Bo pozwala graczom zbudować prawdziwych herosów, podziwianych przez zwykłych ludzi, a jednocześniej zbyt mało potężnych by naprawić całe zło wyrządzone przez Pogrom. Dzisiaj, znając co najmniej kilka innych tytułów z pełną świadomością mogę stwierdzić, że ED to najlepszy system heroic fantasy jaki znam. Niesamowicie wymyślony świat tak inny od typowego fantasiaka z dobrze pasującą do niego mechanika. Bardzo żałuję, że w naszym kraju zszedł on do 'podziemia’.

P.S. – z dołu przepraszam za jakość zdjęć. Ani ze mnie fotograf, ani z telefonu aparat.

O Chavez