Ja wysiadam.

Dawno dawno temu, zespół Wilki postanowił się reaktywować i nagrać coś nowego. Tak oto powstała płyta 4. Parę lat później znowu postanowił coś wydać – wyszła Watra. Czemu to piszę? Bo jest coś, co łączy obie te płyty. I bynajmniej nie o wykonawcę chodzi. Mianowicie żeby posłuchać którąkolwiek z nich w odtwarzaczu mp3, musicie wybrać się do sklepiku p2p. Niestety, jakiś inteligencik z wytwórni wpadł na pomysł, że w ten sposób zabezpieczy nagrania przed kopiowaniem.

No i zabezpieczył – pozbawił uczciwych nabywców możliwości posłuchania muzyki na własnych warunkach. W systemie innym niż Windows możemy w ogóle zapomnieć o przesłuchaniu płyty bez Wine – po włożeniu jej do napędu chce się odpalać jakiś programik śmieszny. Dopiero pod Windowsem widać, że jest to jakiś ichniejszy player. Co może zrobić w takim wypadku uczciwy nabywca? Ano może zrobić to co ja zrobiłem, czyli napisać zespołowi wprost, że kolejnej tak zabezpieczonej płyty się nie kupi. Że ma się gdzieś takie podejście, że legalny nabywca = złodziej. Bule koło 40 zeta za płytkę i nie mogę nawet jej do mp3 zgrać? Dzięki, ściągnę sobie z p2p i wyśle 20 zeta zespołowi.

Nie wiem na ile mój głos się liczył, ale podziałało – kolejna płyta Obrazki nie posiadała śmiesznego zabezpieczenia i mogłem spokojnie przegrać ją na mojego playera. Więc czemu o tym pisze? Bo ostatnio wyczytałem w Metrze o nowej płycie el-Dupy (czy jak to się tam pisze). Nie powiem, chętny byłem do zakupu. Lubię Kazika, premierowy kawałek też jest przyjemny. Ale jak wydawca mi pisze, że ma zabezpieczenia przed odtwarzaniem w kompie (a więc strzelam, że także przed zgrywaniem do formatu mp3), to ja wysiadam. Pomijam już nawet kwestię tych kontrowersyjnych naklejek w środku. Jeśli wydawca ma mnie za złodzieja i jelenia, który pierwsze co zrobi to zgra muzę i puści na sieć, to niech żyje z kasy innych frajerów.

Sorry Kazik, nie zarobisz tym razem. Ja nie posłucham, ale nie dam sie robić w jelenia. I o ile ze wszystkich sił walczę o to, żeby posiadać legalną muzykę i soft, o tyle nie dam się dymać.

O Chavez