Obrazki

obrazkiNa swoją nową płytę zespół Wilki kazał czekać dwa lata. Bo reedycji Watry nie ma tutaj co liczyć. Dwa lata temu zapowiadano, że kolejna płyta ma być bardziej rockowa, gitarowa. I ostatnia, przed nową solową płytą Roberta Gawlińskiego. Wróćmy jednak do Obrazków.


Płyta swoją premierę miała 10 listopada i wtedy też ją nabyłem. Przywitała mnie znana już z internetu okładka. Jeśli mam być szczery, to średnia. Owszem, sam zamysł nawiązania do tytułu jest dobry, jednak wybór niektórych zdjęć chyba nienajlepszy. Na samym zaś albumie znalazło się 13 utworów. Celowo nie mówię 'piosenek’, ponieważ dwa kawałki są instrumentalne. Płytę zaczyna genialne, prawie minutowe intro. Bębny, bas i przesterowane gitary. Razem tworzy to niesamowity klimat, szkoda tylko, ze tak krótki. Dalej mamy 'Ciut niebezpiecznie’, najlepsza piosenka na płycie. Szybka, z ciekawym tekstem i świetnym wstępem. 'Love Story’ zaś to typowy rockowy numer, z zabawnym tekstem. 'Równanie do dołu’ jest tak zwanym średniakiem, czyli ani szybki to numer, ani wolny. Szkoda tylko, że tekst gdzieniegdzie jest banalny. Tym bardziej, że końcowe wersy są świetne (’Nasza dżuma mentalna komuna’). Piąty na płycie jest pierwszy singiel, 'Na zawsze i na wieczność’. Muszę przyznać, że po kilkukrotnym zapoznaniu się z wersją płytową, polubiłem tę piosenkę. Może to moje złudzenie, ale refren za każdym razem kojarzy mi się z cygańskimi rytmami. Ogólnie, pozytywnie. Pewien problem mam natomiast z kawałkiem 'Angel’. Fajna zagrywka (skąd ja ją znam?), fajne wersy, ale całość jak dla mnie psuje wolny refren.

I teraz zaczynają się schody, ponieważ zaczynają się wolniejsze utwory. 'Zostać mistrzem’ całkowicie nie przypadł mi do gustu – nudny i monotonny. Refren niestety nie ratuje całości. 'Najtrudniejsza gra’ zaś prezentuje się odwrotnie – całkiem przyjemna zwrotka i strasznie słaby refren. I nie chodzi tutaj o tekst, który jest ciekawy, ale o sposób w jakim go zaśpiewano. Po tych dwóch mocno średnich kawałkach przyszedł czas na najdłuższy utwór na płycie – 'Mandale’. To także ballada, jednak ma w sobie coś, co przyciąga do siebie. Interesujące słowa, przyjemna, 'lekka’ gitara i genialne solo. Dalej mamy 'Stracony raj’. Musze powiedzieć, że kawałek jest dobry i tyle. Ani in plus ani in minus nic nie znalazłem. Ot, typowy kawałek Wilków.

I tak oto doszliśmy do mojej perełki. 'Tu-pa’ to utwór instrumentalny, trwający prawie dwie minuty. Rozpoczyna się świetną zagrywką basową, połączoną z podkładem perkusji, by za moment ukazać genialną gitarę. Robi klimat, niesamowity. Dla mnie, to najlepsze co jest na tej płycie. Dla tych dwóch minut warto było ją kupić. Po niej następuje kolejna perełka, piosenka 'Słowa’. Szybka, dynamiczna, z fajnym tekstem i genialnie zaśpiewanym refrenem. Szkoda, że więcej takich numerów nie znalazło się na płycie. Cały album zaś zamyka kawałek 'W sieci’. Cóż, jak dla mnie, mogłoby go nie być.

Jaka jest więc cała płyta? Nierówna. Są kawałki świetne (’Słowa’, 'Ciut niebezpieczne’), ale są też średnie (’Zostać mistrzem’) i słabe (’W sieci’). Szkoda, że nie rozwinięto numerów instrumentalnych, mają w sobie niesamowity klimat i potencjał. I taka właśnie jest ta płyta. Ma w sobie ogromny niewykorzystany potencjał. Szkoda też, że niektóre teksty zostały wypowiedziane wprost, bez żadnych metafor i aluzji. Szkoda, bo lubię poezję Roberta. Mimo wszystko zadziwia mnie, że po 15 latach grania Wilki potrafią nagrać niektóre tak dobre kawałki. Jak dla mnie najlepsza płyta po reaktywacji zespołu.

Ocena 4+/6

Tagi:

O Chavez